W końcu coś nie będącego czytadłem pierwszy raz od… ponad pół roku? Tak że wiwaty, konfetti i inne takie się należą mi za znalezienie w końcu czegoś (i oczywiście za napisanie autorce). Opowieść niestety nie jest może pozycją wybitną, więc momentami trochę się wahałam, czy nie pacnąć jej jednak między czytadła, ale z drugiej strony też nie za bardzo jest się do czego przyczepić, więc chyba byłoby to jednak trochę niesprawiedliwe.
Jak widzimy w tytule, historia ma miejsce w uniwersum Star Treka 2009, w czasie bezpośrednio poprzedzającym dołączenie Spocka do załogi Enterprise. Jest to typowy, choć dobrze napisany ;) romans, w którym, zgodnie z kanonem 2009 Spock jest zainteresowany Uhurą i vice versa. Nawet jeśli nie jest się fanem tego w sumie dość kontrowersyjnego i zaskakującego pomysłu, jaki mieli twórcy 2009, to i tak czyta się dobrze (jeśli się lubi sensowne romanse). Opowieść przedstawia nam całą, wymyśloną przez autorkę, historię tej relacji – od poznania się na uniwersytecie przez współpracę przy ciekawym projekcie po zazdrosnego naukowca, który zdecydował się donieść komu trzeba o tym, że pewien wulkański wykładowca jest wyraźnie i niezbyt platonicznie zainteresowany swoją studentką.
Autorka historii kryjąca się pod wszystko dość objaśniającym nickiem StarTrekFanWriter tak naprawdę ma na nazwisko Gockel (jakoś za to nie doszłam, jak ma na imię :( ) i wydaje własne książki fantasy na rynku amerykańskim (np. cykl o Lokim), u nas póki co niedostępne. Poza własnymi książkami oraz fikami ze Star Treka pisze też fiki z multiświata Marvela, a także Narnii i Star Warsów.
W Descartes’ Error widać jej doświadczenie w tworzeniu historii – jak wspomniałam, ciężko się tu do czegoś przyczepić ;). Historia jest napisana dość realistycznie – sens mają zachowania wszelkich postaci i ich reakcje na różne wydarzenia i siebie nawzajem. Realistyczny jest opis pracy w szeroko pojętej administracji (w tym wypadku na uczelni) – z papierkowymi wymaganiami, zasadami koegzystencji i współpracy, zazdrostkami, wspieraniem przez wyżej postawione osoby, niedocenianiem osiągnięć niżej postawionych osób, koniecznością brania udziału w różnych mało fascynujących odczytach i zebraniach, a także koniecznością interakcji z osobami, które są wpływowe i mają kasę ;). Można się przyczepić do naukowego realizmu, co przyznaje sama autorka, ale ja w sumie tylko raz wychwyciłam coś nierealnego, reszta była na poziomie typowego sci-fi, czyli pogódźmy się z tym, że to przyszłość i można wiele dziwnych i mądrze brzmiących rzeczy mówić i robić ;).
Fabuła jest też dość ciekawa – przede wszystkim jest to romans i jest on interesująco narracyjnie przedstawiony, gdyż na początek autorka od razu rzuca nam zazdrosnego profesora, który zgłasza, gdzie trzeba domniemany związek Spocka z Uhurą. Co ciekawe, cała scena jest przedstawiona z punktu widzenia zwierzchniczki Spocka, na szczęście mocno go wspierającej, więc tak naprawdę nie wiemy, jak doszło do kryzysowej sytuacji, a także co dokładnie zaszło do tej pory między Spockiem i Uhurą. Autorka po pierwszym rozdziale cofa się do początku znajomości, którą możemy śledzić z dodatkowym napięciem wywołanym pierwszym rozdziałem. Całkiem zacna technika. Dodatkowo w wątek romantyczny wpleciony został inny interesujący wątek – bardzo ciekawy projekt, którym zajmuje się Uhura ze Spockiem, wzmacniający zainteresowanie czytelnika całą historią, jako że do końca nie wiadomo, jaki będzie jego efekt końcowy, a bynajmniej nie jest to nudna kwestia stworzenia bardziej wydajnego silnika czy komputera ;).
Od czasu do czasu pojawia się całkiem niezły humor, parę razy wspomniani są inni znani nam bohaterowie, choć nie biorą udziału w akcji (poza matką Spocka). Jest dużo postaci własnych autorki, ale są one świetnie napisane i absolutnie w niczym nie przeszkadzają i nie irytują. Do tego stopnia są dobrze wplecieni w historię, że nieraz zdarzało mi się sprawdzić, czy rzeczywiście nie występują w uniwersum.
Jedyne, co trochę może irytować, to fakt, że mimo wszystko akcja jest trochę mało wartka i są momenty, kiedy jednak trochę się człowiek nudzi. I mówię to jako osoba, którą naprawdę ciężko znudzić powolnym tempem. Ale to jedyna wada jest i mimo niej jednak chce się czytać do końca.
Generalnie polecam, jeśli lubicie nieźle napisane romanse. Nie jestem sama w tej ocenie, albowiem na fanfiction.net opowiadanie ma prawie 900 favów. Jest dość długie – grubo ponad sto tysięcy słów, ale dla mnie to raczej plus niż minus :). I niestety oczywiście po angielsku. Poniżej linka
https://www.fanfiction.net/s/5147894/1/Descartes-Error
Ponadto jest również sporo innych opowiadań napisanych w tym samym cyklu przez tę autorkę. Jest kontynuacja o tytule „The Vulcan”, jest sporo pojedynczych krótkich rzeczy będących albo dodatkowymi scenami albo rozwijających wątki mniej ważnych postaci. Ja póki co nie czytałam żadnego z nich, więc się nie wypowiadam. Natomiast czytałam „Overflow: Pon Farr 35” tej samej autorki i, choć zaczynało się nieźle, to później jakoś mnie nie przekonało. To już tak przy okazji.
To tyle, miłego czytania.