Dobra fanfikcja

Czyli co warto przeczytać

Archive for the category “star trek 2009”

Aftermath, Star Trek 2009

Coś Star Trek za Star Trekiem ostatnio. Chyba ten rok będzie zdominowany przez ten fandom.

Znowu jest to jednostrzał, choć stosunkowo długi i znowu koncentrujący się na Spocku i Uhurze. Tym razem jednak nie jest to Spock Prime, a Spock ze wszechświata popularnie zwanego przez nas ST2009 bądź STAOS (czyli z nowych filmów).

Autor(ka) podejmuje w nim udaną próbę przedstawienia wydarzeń zaistniałych pomiędzy Uhurą i Spockiem po zniszczeniu planety tego ostatniego przez Nerona. Mamy zatem tutaj emocjonalne obrazki: efektu, jaki został wywarty na Uhurze, gdy została jedną z osób, które przetrwały walkę z szalonym Romulaninem i były świadkami ludobójstwa na Wolkanach; wsparcia oferowanego Spockowi przez nią; zrozumienia, że Spock pod wpływem Sareka decyduje się na porzucenie Enterprise i w końcu radości, gdy jednak zmienia zdanie.

Napisane bardzo dobrze, może momentami ociupinkę zbyt lirycznie dla mnie, ale generalnie polecam dla wszystkich fanów Spocka i Uhury. Zresztą nawet takim zwolennikom Spirka, jak ja, też się powinno dobrze czytać.

O autorze/autorce nic nie wiem, więc się nie wypowiem, ale ponoć opowiadanie to jest luźno związane z jej drugim opowiadaniem z tego uniwersum, więc jeśli się Wam spodobało, to podejrzewam, że warto zajrzeć i do tego drugiego.

https://www.fanfiction.net/s/5315404/1/Aftermath

Shipmates, Star Trek 2009

Zgodnie z obietnicą dziś recenzja z tzw. prawdziwego zdarzenia fanfika z uniwersum Star Treka. Analizowane w tym wpisie opowiadanie dotyczy wydarzeń z alternatywnej rzeczywistości przedstawionej w najnowszych filmach i koncentruje się na odpowiedzi na pytanie, jak doszło do tego, że Spock uczył w Akademii. Autorka słusznie zastanawia się nad tym, czemu tak młody i zdolny oficer miałby zajmować się uczeniem młodych kadetów zamiast latać na misje i tworzy bardzo ciekawą historię ten fakt wyjaśniającą.

Jak można się zatem domyślić całe opowiadanie koncentruje się na Spocku i obejmuje krótki okres na parę lat przed wydarzeniami z pierwszego filmu, w którym to okresie pół-Wolkanin podejmuje ostateczną decyzję o odsunięciu się od czynnej służby w kosmosie. Z reminiscencji dowiadujemy się o jego wcześniejszej, niebezpiecznej misji w pobliżu terytorium Romulan, jej niezbyt udanym zakończeniu, bolesnej decyzji, jaką musiał podjąć i traumie, jaką w nim zostawiła rzutując na aktualne postanowienia życiowe.

Nie należy się jednak obawiać, że to typowo introspektywna historia, gdzie czytamy tylko i wyłącznie o emocjach i wspomnieniach jednej postaci; wręcz przeciwnie fanfik jest wielowątkowy. Poza tym, co przechodzi Spock w związku z odbytą misją obserwujemy też jego aktualne zadania, a są to wątki bardzo ciekawe – rozwiązanie zagadki katastrofy statku, na którym wcześniej służył oraz pomoc w postępowaniu przeciwko kadetom, którzy oferowali usługi o jednoznacznym charakterze w zamian za poprawę stopni w systemie. To drugie z rutynowego dochodzenia przekształca się w polityczne bagienko, kiedy okazuje się, że sprawa zaczyna dotykać osób na wysokich stanowiskach, tajnego projektu dotyczącego sztucznej inteligencji i poddaje w wątpliwość bezpieczeństwo całej Federacji, a także naszego, właśnie budowanego, w przyszłości sławnego prototypu Enterprise.

Poza Spockiem jest też cała masa innych postaci; jest nieustraszona w kontaktach ze zwierzchnikami Uhura, jest seksowna i inteligentna Gaila, jest często pijany McCoy, przemyka gdzieś Kirk, jest budząca respekt wszystkich matka Spocka, jest oczywiście już żałujący niektórych swoich decyzji Pike, jest też mnóstwo postaci własnych autorki, które napisane są bardzo dobrze, przekonująco i tak świetnie pasując do wszystkiego, że łapałam się na sprawdzaniu, które z tych postaci są oryginalne, a które rzeczywiście istniały w uniwersum Star Treka.

Opowiadanie jest ciekawe, bez dłużyzn, akcja goni akcję, a nowy wątek kolejny wątek, choć wszystko z sensem splecione; postaci oddane wiernie; humor jest naprawdę doskonały; różne drobne scenki są świetnie przemyślane, naprawdę warto poczytać.

Żeby nie było tak słodko, to oczywiście są i pewne wady. Jeden z głównych wątków ma koszmarnie schematyczne rozwiązanie. Cały poprowadzony jest bardzo ciekawie, ale sam finał żywcem wyjęty z najbardziej wyświechtanych historii. Troszeczkę razi, ale da się przeżyć. Poza tym kilka rozdziałów pod koniec było ewidentnie pisanych w pośpiechu, bo czuć, że nie zostało to porządnie zbetowane, a i styl pisania w nich jest trochę gorszy niż w poprzednich (ale opowiadanie było pisane na przestrzeni kilku lat, więc znam ten ból, gdy nie można siąść parę miesięcy na tyłku i napisać jednym ciągiem wszystkiego – później właśnie takie są efekty, że człowiek traci klimat i styl danej historii). Ogólnie też momentami pojawiają się drobne babole autokorekty. Można na upartego przyczepić się do zmiennego punktu widzenia, co ja zawsze traktuję jako wadę, jeśli nie jest to ładnie konstrukcyjnie kontrolowane, ale trzeba przyznać, że tu nie rzuca się to w oczy znów tak mocno. Choć momentami narrator stosuje spockowy sposób określania przedmiotów nawet gdy to nie Spock jest narratorem ;). No i oczywiście jest nieskończone, typowy problem wielu dobrych opowiadań, ech. Niemniej ma 25 rozdziałów i wiele wątków zostaje w nim rozwiązanych, więc nie zostajemy z milionem pytań i silnym niedosytem.

Co do samego autora bądź autorki – nic o niej nie wiadomo niestety. Poza Star Trekiem ma tylko dwa inne opowiadania, a szkoda że tak mało, bo pisze dobrze.

Tak więc polecam

https://www.fanfiction.net/s/5300836/1/Shipmates

Descartes’ Error, Star Trek 2009

W końcu coś nie będącego czytadłem pierwszy raz od… ponad pół roku? Tak że wiwaty, konfetti i inne takie się należą mi za znalezienie w końcu czegoś (i oczywiście za napisanie autorce). Opowieść niestety nie jest może pozycją wybitną, więc momentami trochę się wahałam, czy nie pacnąć jej jednak między czytadła, ale z drugiej strony też nie za bardzo jest się do czego przyczepić, więc chyba byłoby to jednak trochę niesprawiedliwe.

Jak widzimy w tytule, historia ma miejsce w uniwersum Star Treka 2009, w czasie bezpośrednio poprzedzającym dołączenie Spocka do załogi Enterprise. Jest to typowy, choć dobrze napisany ;) romans, w którym, zgodnie z kanonem 2009 Spock jest zainteresowany Uhurą i vice versa. Nawet jeśli nie jest się fanem tego w sumie dość kontrowersyjnego i zaskakującego pomysłu, jaki mieli twórcy 2009, to i tak czyta się dobrze (jeśli się lubi sensowne romanse). Opowieść przedstawia nam całą, wymyśloną przez autorkę, historię tej relacji – od poznania się na uniwersytecie przez współpracę przy ciekawym projekcie po zazdrosnego naukowca, który zdecydował się donieść komu trzeba o tym, że pewien wulkański wykładowca jest wyraźnie i niezbyt platonicznie zainteresowany swoją studentką.

Autorka historii kryjąca się pod wszystko dość objaśniającym nickiem StarTrekFanWriter tak naprawdę ma na nazwisko Gockel (jakoś za to nie doszłam, jak ma na imię :( ) i wydaje własne książki fantasy na rynku amerykańskim (np. cykl o Lokim), u nas póki co niedostępne. Poza własnymi książkami oraz fikami ze Star Treka pisze też fiki z multiświata Marvela, a także Narnii i Star Warsów.

W Descartes’ Error widać jej doświadczenie w tworzeniu historii – jak wspomniałam, ciężko się tu do czegoś przyczepić ;). Historia jest napisana dość realistycznie – sens mają zachowania wszelkich postaci i ich reakcje na różne wydarzenia i siebie nawzajem. Realistyczny jest opis pracy w szeroko pojętej administracji (w tym wypadku na uczelni) – z papierkowymi wymaganiami, zasadami koegzystencji i współpracy, zazdrostkami, wspieraniem przez wyżej postawione osoby, niedocenianiem osiągnięć niżej postawionych osób, koniecznością brania udziału w różnych mało fascynujących odczytach i zebraniach, a także koniecznością interakcji z osobami, które są wpływowe i mają kasę ;). Można się przyczepić do naukowego realizmu, co przyznaje sama autorka, ale ja w sumie tylko raz wychwyciłam coś nierealnego, reszta była na poziomie typowego sci-fi, czyli pogódźmy się z tym, że to przyszłość i można wiele dziwnych i mądrze brzmiących rzeczy mówić i robić ;).

Fabuła jest też dość ciekawa – przede wszystkim jest to romans i jest on interesująco narracyjnie przedstawiony, gdyż na początek autorka od razu rzuca nam zazdrosnego profesora, który zgłasza, gdzie trzeba domniemany związek Spocka z Uhurą. Co ciekawe, cała scena jest przedstawiona z punktu widzenia zwierzchniczki Spocka, na szczęście mocno go wspierającej, więc tak naprawdę nie wiemy, jak doszło do kryzysowej sytuacji, a także co dokładnie zaszło do tej pory między Spockiem i Uhurą. Autorka po pierwszym rozdziale cofa się do początku znajomości, którą możemy śledzić z dodatkowym napięciem wywołanym pierwszym rozdziałem. Całkiem zacna technika. Dodatkowo w wątek romantyczny wpleciony został inny interesujący wątek – bardzo ciekawy projekt, którym zajmuje się Uhura ze Spockiem, wzmacniający zainteresowanie czytelnika całą historią, jako że do końca nie wiadomo, jaki będzie jego efekt końcowy, a bynajmniej nie jest to nudna kwestia stworzenia bardziej wydajnego silnika czy komputera ;).

Od czasu do czasu pojawia się całkiem niezły humor, parę razy wspomniani są inni znani nam bohaterowie, choć nie biorą udziału w akcji (poza matką Spocka). Jest dużo postaci własnych autorki, ale są one świetnie napisane i absolutnie w niczym nie przeszkadzają i nie irytują. Do tego stopnia są dobrze wplecieni w historię, że nieraz zdarzało mi się sprawdzić, czy rzeczywiście nie występują w uniwersum.

Jedyne, co trochę może irytować, to fakt, że mimo wszystko akcja jest trochę mało wartka i są momenty, kiedy jednak trochę się człowiek nudzi. I mówię to jako osoba, którą naprawdę ciężko znudzić powolnym tempem. Ale to jedyna wada jest i mimo niej jednak chce się czytać do końca.

Generalnie polecam, jeśli lubicie nieźle napisane romanse. Nie jestem sama w tej ocenie, albowiem na fanfiction.net opowiadanie ma prawie 900 favów. Jest dość długie – grubo ponad sto tysięcy słów, ale dla mnie to raczej plus niż minus :). I niestety oczywiście po angielsku. Poniżej linka

https://www.fanfiction.net/s/5147894/1/Descartes-Error

Ponadto jest również sporo innych opowiadań napisanych w tym samym cyklu przez tę autorkę. Jest kontynuacja o tytule „The Vulcan”, jest sporo pojedynczych krótkich rzeczy będących albo dodatkowymi scenami albo rozwijających wątki mniej ważnych postaci. Ja póki co nie czytałam żadnego z nich, więc się nie wypowiadam. Natomiast czytałam „Overflow: Pon Farr 35” tej samej autorki i, choć zaczynało się nieźle, to później jakoś mnie nie przekonało. To już tak przy okazji.

To tyle, miłego czytania.

Post Navigation

Proza, Poezja, Grafika

Moje pasje artystyczne

読書と映画

Czyli co warto przeczytać

niedowiary

Czyli co warto przeczytać

Kuchnia Breni

Czyli co warto przeczytać

Dobra fanfikcja

Czyli co warto przeczytać

Czasopismo Lege Artis

Prawie wszystko, co chcieliście wiedzieć o prawie -- i nie tylko

Węglowy Szowinista

Czyli co warto przeczytać

Tasteaway

Czyli co warto przeczytać

猫に逢いに行こう

Czyli co warto przeczytać

Polityka.pl -

Czyli co warto przeczytać

Czytanki Anki

Czyli co warto przeczytać

Księga Myśli

Cytaty, cytaty w formie graficznej, myśli, sentencje, aforyzmy, książki, ciekawostki. Daj się zainspirować.

Półeczka z książkami

Czyli co warto przeczytać